piątek, 9 listopada 2012

Piatek

Spacery wśród czerwonych lasów barwistych, zespolenie z naturą, obcowanie z Nietzschem. Tako Rzecze Zaratustra oraz Ecco Homo: czytam je całym sobą (nie wiem czy inaczej się da), z poczuciem oszołomienia. To szklane kule, w których przebłyskują wydarzenia XX wieku. Po paru stronicach Zaratustry wiedziałem, że poznaję umysł wybitny, poznaję tytana. Góry, samotność i chłód gór były symbolem nadczłowieka Nietzschego, tam brzęk much i zgiełk targów nie miał prawa się wspiąć. Nieroztropni katolicy czasem kwitują Nietzschego stwierdzeniem: zwariował. Jakby było to rozwiązanie, na które zdecydował się ich Bóg, dla mnie w takim razie bezradny. Czy szaleństwo Nietzschego i gest z koniem przekreśliły cały Jego dorobek? Czy złość Chrystusa na kupców w Świątyni zniweczyła Jego posłanie?
Czasem samotny robak, wspinając się po ścieżkach farbowanych lasów, raczy się myślami o życiu bez chrześcijaństwa, by zaraz porażony schodzić szybko do ludzi.