wtorek, 21 grudnia 2010

Wtorek

Obkupiłem się niedetalicznie w pięć pozycji naraz: "Zniewolony umysł" i "Historię Literatury Polskiej" Miłosza, "Sztuki odnalezione" i "Dziennik" Mrożka oraz "Prowadź swój próg przez kości umarłych" Tokarczuk. Zrezygnowałem z "Opowieści Kołymskich" Warłama Tichonowicza Szałamowa. Dlaczego? Właśnie błąkam się po świecie Archipelagu Aleksandra Sołżenicyna, o którego trzytomowym dziele Grudziński słusznie powiadał, że to encyklopedia świata zony. Setki nazwisk, miliony tragedii tak niemożliwych do zapamiętania na tych kartach i nieodparte wrażenie, że jestem tym ludziom tą pamięć winien. Nie nabyłem Szałamowa, gdyż już na przykładzie Sołżenicyna widzę selektywność mojego umysłu w natłoku informacji. Pobiera te najbrutalniejsze, najokrutniejsze, jak syty już niedźwiedź, który wybierając jedynie smakołyki z podbrzusza pstrąga, odrzuca pozostałe ścierwo do rzeki. Jakby te tysiące były winne, że nie były bezrękimi kalekami ubijającymi śnieg stopami pod budowę drogi w tajdze lub dumnymi Japończykami rozrywającymi sobie gwoździami z utraty godności bebechy - tych pamiętam, zapamiętam, byli radykalni, nawet jak na zonę, na współczesność.

Szałamow musi poczekać, aż głód powróci.

poniedziałek, 20 grudnia 2010

Poniedziałek

Jestem fatalnie urzeczony prostotą nagrobka Gombrowicza. Oglądam zdjęcie z cmentarza w Vence z pieczołowitością kolekcjonera faktów z życia umarłych tytanów. Nagrobek, w pierwszej chwili, przygniata skromnością i prostodusznością jezuickiego ascety, jednak efekt upada, gdy przeczyta się dwa najważniejsze, wiszące ponad datami słowa: Witold Gombrowicz. Nic więcej, nic mniej. Efekt kamieniujący.
Legenda nie powinna być tłumaczona, wyjaśniana, przypominana tym obojętnym. Kto czytał ten wie, kto nie czytał, ten trąba. Gombrowicz kładąc się do snu znał swoją wartość, gdyż od zawsze brzydził się zbytnią skromnością, lekceważeniem samego siebie w celu zadowolenia i dostrojenia się do otoczenia. I ta skromność stała się ostatnią kropką jego fenomenu. Napis "Witold Gombrowicz" na nagrobku jest dwu słowną autobiografią, powstałą na skutek francuskiej tradycji chowania.

P.S. Niemniej zastanawia niewielki krzyż umieszczony w lewym dolnym rogu tablicy. Kto tu się o kogo bał? Rita o Witolda, czy Witold o siebie?