wtorek, 26 kwietnia 2011

Czarodziejska Góra Tomasza Manna tylko dla fetyszystów literatury. Nie zajęła mnie należycie, Hans Castorp jest postacią, która nie jest warta 600 stron z ogonkiem i mego czasu. I nie chodzi tu o brak identyfikacji, tego typu argumenty czytania, padły kilka lat temu i... leżą. Bohater nudny jak oranżeria w ogrodzie dendrologicznym w Przelewicach, kto był, doceni porównanie. Jednak lektura musi być ukończona, pozostawiony na talerzu posiłek odbija się nieświeżymi wyrzutami sumienia. Samopoczucie ratuje napierająca zieleń, częstsze wychodne i bladość nóg kobiecych, nim nie rozpierdoli ich w drobny mak ozonowa szczelina, Panie dobrodzieju.

P.S. Pastelowe kolory Kultury Paryskiej mienią się na półeczce segmentu.

czwartek, 21 kwietnia 2011

Ja niewierny

Niech zagrają trąby, fanfary, sosnowe pałki biją w tam-tamy. Rezygnuje z rezygnacji, wracam dzienniczku, wierny psie karmiony mą pisarską ambicją. Nadchodzę od strony lasów trywialności, równin niebytu, plaż codzienności. Przyznaję się, błądziłem, lecz bez tego nie mógłbym się na nowo odnaleźć. Niech większa wiedza o sobie będzie usprawiedliwieniem głupca. Coś drgnęło o świcie. Poczułeś? Nie mogłem już przeczyć spojrzeniu w lustrze, siwiźnie wybitej z głębin jak srebro doświadczeń lub dowód na kamuflowaną wrażliwość. Nie wolno już zaprzeczać sobie, ignorować siebie, nawet gdy schyłek życia przyniesie rozczarowanie. Jesteś moim świadkiem, środkiem, drogą dzienniczku, pracą i przypomnieniem, gdy drą wątpliwości, podcinać skrzydła będą trudne pytania.