wtorek, 20 września 2011

Wtorek

Wrześniowe, cieszące oczy i ciało słońce zmieszane z  rześkim powietrzem, tym samym, które kiedyś oznajmiało powrót do szkolnych ławek. A. stojąca w trawie, wspięta na palcach, jej dłonie zrywają kiście miodowej barwy winogron. Krzak broni swych pociech, ruch oporu tkwi w odporności szypułek i kamuflażu wśród żółtawych liści. Wstrząs rzuca drzewkiem, urwany pęk pozostał w splecionych garściach. Pojedyncze, pęknięte grona puszczają słodkawy sok, który spływa po skórze dłoni, lepkość, z boku dojrzewa grusza. Ona odwraca się a z nią jej uśmiech, razem proszą o najwyższą gałąź. Wstaję. W powietrzu zapach słodkiego wina gra kołysankę dla kilku pszczół, w dole pękate wiadra żłobią kręgi w zielonym gąszczu podłoża. Chwila…

wtorek, 13 września 2011

Wtorek

Powrócił lęk przed czymś niedookreślonym i przekonanie, że na coś czekam, że lektury nie są jedynie przyjemnym kaprysem, kowalem uśpionych narzędzi: języka i myśli. Co na to codzienność? Nie akceptuję jej jako takiej, to pewne, choć źle nie jest, przeżywam ją mimochodem. Moimi ulubionymi rozmówcami są martwi autorzy dzieł, które przeważnie powstały przed narodzinami mego pierwszego JA, przez co jestem głupcem dużo częściej niż inni.
Moje pokolenie mówi dużo o samotności, choć gdyby ją znało, nauczyłoby cenić i szukać - jako wielkiego nauczyciela. Lecz technika nie pozwala nam zostać samym, tka powierzchowne relacje, nie dając wielu okazji do zbliżeń. Na wiele opinii o kondycji ludzi reaguję salwą słów, wiosłowaniem rąk, jednak w środku rozbrzmiewa pobłażanie i punkt widzenia, który prawdopodobnie rozbije się o niezrozumienie.