wtorek, 24 maja 2011

Wtorek

Czasem sprawdza się porzekadło, że choroba jest najpilniej słuchanym z lekarzy. Znużony osłabieniem udałem się do kliniki, aby poznać imię toczącego mnie robala. Rodzinny znachor po odczytaniu historii moich infekcji, przyznał szczerze i rzeczowo, że ostatnio przepisany mi antybiotyk pozbawił węchu kilkuset pacjentów w kraju. „A jak Pana nos?” zapytał lekarz. „Krwawi” – odrzekłem, zadowolony, że nie wykupiłem poprzedniej recepty, jak nakazywał rozsądek. Czułem się zupełnie nieźle, organizm i kieszeń wznieciły raban, poprzestałem na owocowej diecie, nie panikując, zachowałem zmysły, wszystkie zmysły. Lek został wycofany z rynku, uszkodzone myszki, chomiczki i szczurki doszukują się odszkodowań.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz